5 posiłków dziennie - dobry sposób na walkę z otyłością
Jak wyjaśniła, badania przeprowadzone przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) wykazują, że w porównaniu do osób szczupłych ludzie otyli są trzykrotnie bardziej narażeni na cukrzycę typu 2, nadciśnienie tętnicze, zadyszkę czy zespół bezdechu sennego. Od dwóch do trzech razy wzrasta u nich zagrożenie wystąpienia m.in. choroby niedokrwiennej serca.
Do innych skutków otyłości należą również zaburzenia w termogenezie (procesach służących utrzymaniu stałej temperatury ciała - PAP) i wydzielaniu neurohormonów.
Prelegentka wyjaśniała, że stopień otyłości najlepiej badać za pomocą wskaźnika BMI, czyli Body Mass Index, opracowanego przez WHO. Wynik, który otrzymamy dzieląc masę ciała przez podniesiony do kwadratu wzrost w metrach, wykazuje że najlepsze BMI mają osoby, które mieszczą się w przedziale 18,5 do 24,9. "Specjaliści WHO skorelowali wskaźnik BMI z zapadalnością na wiele różnych chorób i okazało się, że ta korelacja była najniższa właśnie u osób, których BMI mieściło się w przedziale między 18,5 do 24,9" - zaznaczyła.
U osób z nadwagą wskaźnik BMI wynosi 25-29,9, a u otyłych - przekracza 30.
Od 1971 roku w Polsce są prowadzone systematyczne badania nad otyłością i nadwagą u dzieci. W 1971 roku - zarówno wśród chłopców, jak i dziewczynek - otyłych był niecały procent. Badania prowadzone w latach 2005-2006 pokazują, że odsetek te wzrósł do ok. 3 proc. Jednak - oceniła specjalistka - w sumie w Warszawie odsetek dzieci otyłych tych z nadwagą może dochodzić nawet do 20 proc.
Prof. Charzewska zauważyła, że waga dzieci zależy od tego, czy chodzą one do przedszkola, czy są wychowywane w domu. Badania wykazały, że wśród 4-latków chodzących do przedszkola otyłe maluchy stanowią 4 proc. Wśród dzieci spędzających czas w domu, liczba ta wzrasta już do 9 proc. Jak wyjaśniała prelegentka, jest to związane m.in. z dużą liczbą zajęć sportowych, jakie mają dzieci przedszkolne.
Według statystyk, otyłość zaczyna się zazwyczaj około 30. roku życia, kiedy zakładamy rodziny i zmieniamy styl życia. Wśród czynników, które powodują otyłość największe znaczenie mają czynniki żywieniowe i brak ruchu. Tymczasem - jak tłumaczyła prof. Charzewska - np. w województwie małopolskim jedynie 30 proc. dzieci i młodzieży uprawia sport poza obowiązkowymi zajęciami wychowania fizycznego. Ze szkolnych zajęć WF regularnie zwalnia się 36 proc. dziewcząt i 18 proc. chłopców.
Zdaniem prelegentki, czynniki genetyczne, które często stanowią wygodną wymówkę dla osób otyłych, mają minimalne znaczenie. "Wyróżniono 400 genów i miejsc które wiążą się z otyłością, ale nie ma ani jednego genu, który z całą pewnością powodowałby tę chorobę" - podkreśliła.
Jak dodała, największy wpływ na wzrost otyłości mają przede wszystkim złe nawyki żywieniowe i brak ruchu, a także czynniki środowiskowe, które zmieniają nasz tryb życia. Zauważyła, że wzrostowi liczby dzieci otyłych winne są m.in. "zabiegi" stosowane przez przemysł spożywczy. Podała przykład butelki coca-coli, która w latach 50. zawierała 360 gramów napoju, a w roku 2000 już 600 gr. Wspomniała również, że w napojach powszechnie stosowane są dziś syropy fruktozowe - tańsze od cukru trzcinowego, a jednocześnie z siłą słodzącą 40-krotnie większą.
Prof. Charzewska zwróciła również uwagę na tendencje spadku spożycia mleka, a wzrost popularności napojów słodzących. Picie tych ostatnich - przekonywała - prowadzi do wzrostu poziomu insuliny we krwi, wzrostu apetytu i poczucia głodu.
Jak zauważyła ekspertka, coraz więcej młodych osób boryka się z nadwagą, mimo że w sumie spożywają oni mniej kalorii. Przyczyną takiej tendencji jest omijanie podstawowych posiłków w ciągu dnia. Im mniej posiłków jemy, tym wskaźnik BMI jest wyższy. Osoby, które jedzą regularnie pięć razy w ciągu dnia najczęściej mają wskaźnik BMI o wartości 19,5 BMI. Tymczasem coraz więcej dzieci omija np. drugie śniadanie, a z głodu zastępuje je przekąskami, słodyczami i słodkimi napojami, zawierającymi tzw. puste kalorie.
Jednym z czynników sprzyjających otyłości jest również niskie spożycie błonnika, co sprzyja lipogenezie, czyli gromadzeniu tłuszczu. Z kolei dieta wysokobłonnikowa powoduje, że dłużej odczuwamy uczucie sytości. Efektem złej diety są niedobory cennych składników odżywczych np.: wapnia, żelaza, cynku, witamin B1, B2, D - ostrzegała prelegentka.
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
agt/ kap/
www.naukawpolsce.pl